wrzesień 2008
Przemoc psychiczna w rodzinie to zazwyczaj
problem natury prawnej, moralnej, psychologicznej, jak i społecznej. Jednakże problem,
który nigdy nie będzie dotyczył nas samych – żyjemy w tak głębokim przekonaniu,
nie dopuszczając do siebie nawet takowej myśli. Rodzina jest najmniejszą
cząstką społeczeństwa, środowiskiem o wielce podstawowym znaczeniu dla rozwoju i
funkcjonowania ludzi. Destrukcyjne zjawiska w jej obrębie powodują szkody dla
wszystkich członków rodziny.
Lily czytała
kiedyś książkę. Czytywała wiele książek. Ta jednak pozostawiła piętno w jej
umyśle. Dlaczego? Może dlatego, że tak bardzo utożsamiała się z jej głównym
bohaterem, jakiego wykreował autor? Może dlatego, że była odzwierciedleniem
swojego, idealnego w każdym calu brata? Steven. Starszy. Mądrzejszy. Rozsądniejszy.
Ambitny. Zawsze posiadający jakieś życiowe cele. Konsekwentny. Zupełne przeciwieństwo
swojej o dziewięć lat młodszej siostry. Przez rodziców traktowany jako dobro
największe. Zwłaszcza przez faworyzującego ojca, nie zważając na postronną
matkę, która rodzeństwo traktowała na równi. Upragniony syn, który miał i
powinien spełniać ambicje swojego życiodawcy. Tak, jak on przyszły student
medycyny, którą porzucił dla piłki nożnej. Dla wartości, która zajmowała w jego
sercu najwięcej miejsca. Dla wartości, która była bezapelacyjnie jego
największą miłością.
Po śmierci
Cecilii Gerrard wszystko było zupełnie inne. Ojciec tyran, przelewający
wszystkie swoje frustracje na Liliannę, opuszczający dom rodzinny Steven. Już nic
nie mogło być tak, jak kiedyś. Nie miało prawa. Dom rodzinny pozostawał domem
rodzinnym tylko z nazwy. Bez ciepła i miłości, jakie wprowadzała do niego pani
domu, nie pozostało już nic. Pozostał tylko odcisk piętna pogardy i nienawiści.
~~~
wrzesień
2010
Lily zawsze chciała
spełnić swoje marzenie. Od dziecka pragnęła zostać aktorką. Marzyła o studiach
na New York Academy. Dlaczego aktorstwo? Dobra emisja głosu, dykcja, wyrazistość
ruchów, mimika, zdolność dobrego rozumowania i analizy jakichkolwiek tekstów
pisanych, znakomita zdolność odgrywania uczuć, improwizacja. Wszystkie te cechy
– niezbędne do osiągnięcia wymarzonego życiowego celu, ale nie najważniejsze. Zawsze
potrafiła się świetnie maskować. Od dziecka rozpieszczana przez matkę, wyrosła
na płochliwą, tłumiącą w sobie wszelkie emocje młodą kobietę, ograniczaną przez
ojca. Człowieka, który po śmierci żony wszystkie niedoskonałości przypisywał
właśnie jej, który sprawiał, że każdego dnia jej mentalność psychiczna traciła
swoje wszelakie wartości. Człowiek, z którym zostawiła ją matka, a potem
opuścił brat, codziennie zadawał jej ból. Ranił jej psychikę w sposób brutalny,
nie znając litości. A ona zapragnęła się uwolnić, wyrwać, przestać pozować,
robiąc dobre miny do satysfakcjonującej go gry, bo to był ciężar ponad jej
osłabione już siły.
~
‘Teraz albo nigdy’
– pomyślała. Przystanęła przed drzwiami jednego z wielu mieszkań tego
apartamentowca. Zaczerpnęła powietrza, przymykając obolałe od płaczu powieki. W
jednej dłoni ściskała poręcz walizki, a na drugim ramieniu miała zawieszoną
torbę z niewielkim czarnym urządzeniem, posiadającym obiektyw. Uwielbiała fotografować.
Wszystko. Uwieczniać każdą chwilę, która była dla niej nieprzemijającą
historią, zapisaną w kliszy. Tylko w fotografii mogła znaleźć zapomnienie i tą
radość, jaką dawało jej robienie zdjęć chociażby przyrody. Pasja, której
oddawała się całą sobą.
Drżącą dłonią
zapukała cichutko. Jej ciałem wstrząsnęła potężna fala dreszczu. Przełknęła głośno
ślinę. już za chwilę miała stanąć z nim oko w oko. Bała się, tak bardzo bała
się tego spotkania. Co miała mu
powiedzieć? Jak się zachować? Dlaczego postąpiła tak a nie inaczej? Masa pytań
kłębiła się w jej głowie, kiedy nawet nie próbowała powstrzymać łez, cieknących
jedna za drugą, po jej rozgrzanych do czerwoności policzkach. Modliła się w
duchu, choć sama nie wiedziała tak naprawdę, o co.
Jej oczom
ukazała się jego pogodna i roześmiana twarz. Nie zmienił się, był taki, jak
zawsze – niepoprawny optymista. Przechylił głowę w bok, spoglądając na nią z
niedowierzaniem i zaskoczeniem. Minęły dwa lata. Dwa lata, wyjęte z kalendarza
i odrzucone w niepamięć.
- Lilka? – wyrzucił zdumiony, nadal nie mogąc uwierzyć, że
przed nim stoi ta niewysoka, drobna brunetka.
- Stevie, pomóż mi, proszę, pomóż… - załkała.
_________________________________________________
Coś nowego, coś zupełnie spontanicznego i innego. Coś z czego chyba jestem zadowolona ^^.
No to zacznę od tego że nie trawię Liverpoolu, ale w bohaterach są akurat piłkarze których bardzo lubię. No bo jak jest Pepe Reina, Steven, Fer i Dirk to jest impreza nie ? :D Czekam nn :*
OdpowiedzUsuńświetny prolog, No i końcówka...braciszek Steven, którego bohaterka prosi o pomoc...szkoda że na wyjaśnienie musimy poczekać do kolejnej notki, na którą już czekam. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńnono, zapowiada się ciekawie. Brat piłkarz? Me gusta *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na nowość... i informuj mnie w zakładce INFORMATOR
pozdrawiam :*
niesamoicie sie zaczyna. bardzo mi sie spodobalo i juz masz we mnie czytelnika. prosze informuj mnie o nowych :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie więc czekam na pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńJestem cikawa czy cała akcja bedzie się toczyła w czasach gdy jeszcze Torres i Kuyt byli w LFC.
Pisz syzbko kolejny i informuj :)
P.S. nie wiem czy już Cie zapraszałam jeśli nie to zapraszam na www.gunner-love.blogspot.com
Bohaterowie się spodobali, a prologu już nie mówię <3
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie.
Czekam więc na pierwszy rozdział! xdddd
I czyżby wraz z otwarciem tych drzwi zakończył się ten nieprzyjemny etap jej życia?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
[droga--do--gwiazd]
Fajnie się zapowiada. Czekam na kolejną notkę i zapraszam do siebie. http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/ na pewno na dniach pojawi się nowy rozdział.
OdpowiedzUsuńzaczyna się bardzo interesujące opowiadanie. bardzo podoba mi się Twój styl pisania. już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :*
Lily miała ciężko. Od lat musiała żyć w cieniu starszego brata, który dla ojca był ideałem. Potem odeszła mama, brat, a Lilka została sama z ojcem tyranem.
OdpowiedzUsuńMam teraz nadzieję, że Gerard jej pomoże, że nie zostawi jej z tym samej.
Faktycznie ojciec Lily jest tyranem. Powinien dać jej się spełniać w swoich marzeniach i aspiracjach, a zamiast tego przelewa na nią całą swą złość i frustrację. Mam nadzieję, że Stevie w jakiś sposób zdoła jej pomóc. ;)
OdpowiedzUsuńTak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
http://rok-w-raju.blogspot.com
Nie możesz być niezadowolona, bo początek jest genialny. :)
OdpowiedzUsuńMiała ciężkie życie z ojcem, ale mam nadzieję, że Stevie jej pomoże i wszystko się ułoży. A ona spełni marzenia :)
Powinnaś być dumna z takiego początku. Jest to jeden z nielicznych początków, który wyszedł ci perfekcyjnie. Przeszłaś samą siebie i masz za to u mnie plusa.
OdpowiedzUsuńOgromnie mi szkoda Lily. Musiała naprawdę długą drogę przejść, żeby zrozumieć, że lepsza jest ucieczka niż tkwić z ojcem tyranem. Jednocześnie nie umiem zrozumieć takich rodziców, którzy jedno dziecko faworyzują, a drugie jest spychane na dalszy plan. Sama posiadam rodzeństwo i od zawsze byliśmy traktowani identycznie bez tego, że jedno lepiej się uczy, a drugie ma większe pasje.
Jestem bardzo ciekawa czy Steven jej pomoże. W gruncie rzeczy powinien, bo jest jej bratem. Zastanawia mnie czy on mimo wszystko będzie chciał się dowiedzieć, co takiego się wydarzyło w domu rodzinnym.
Czekam na nowy.
Powinnaś być zadowolona, bo zaczęłaś genialnie. Szczególnie dobrze się tu wkomponował ten fragment o rodzinie, wydaje mi się, że podobną definicję czytałam w podręczniku do socjologii, ale tu wpasowałaś go po prostu genialnie.
OdpowiedzUsuńNie muszę mówić, że będę tu zaglądać, bo tego to akurat jestem pewna na sto procent. Nie muszę też mówić, że kocham Liverpool i Twoich głównych bohaterów, więc masz mnie podwójnie. Dzięki za info i bardzo proszę o dalsze o nowościach u Ciebie. Pozdrawiam:D
Początek na prawdę genialny... Aż nie umiem się doczekać kolejnych notek... Ciekawe co to będzie,jestem przez Ciebie bardzo ciekawa ;p
OdpowiedzUsuń