Opowiadanie w całości dedykowane Izuś i La seniorita T.

22 września 2012

Unhealed wounds will always be hurt as well.


wrzesień 2008

     Przemoc psychiczna w rodzinie to zazwyczaj problem natury prawnej, moralnej, psychologicznej, jak i społecznej. Jednakże problem, który nigdy nie będzie dotyczył nas samych – żyjemy w tak głębokim przekonaniu, nie dopuszczając do siebie nawet takowej myśli. Rodzina jest najmniejszą cząstką społeczeństwa, środowiskiem o wielce podstawowym znaczeniu dla rozwoju i funkcjonowania ludzi. Destrukcyjne zjawiska w jej obrębie powodują szkody dla wszystkich członków rodziny.

     Lily czytała kiedyś książkę. Czytywała wiele książek. Ta jednak pozostawiła piętno w jej umyśle. Dlaczego? Może dlatego, że tak bardzo utożsamiała się z jej głównym bohaterem, jakiego wykreował autor? Może dlatego, że była odzwierciedleniem swojego, idealnego w każdym calu brata? Steven. Starszy. Mądrzejszy. Rozsądniejszy. Ambitny. Zawsze posiadający jakieś życiowe cele. Konsekwentny. Zupełne przeciwieństwo swojej o dziewięć lat młodszej siostry. Przez rodziców traktowany jako dobro największe. Zwłaszcza przez faworyzującego ojca, nie zważając na postronną matkę, która rodzeństwo traktowała na równi. Upragniony syn, który miał i powinien spełniać ambicje swojego życiodawcy. Tak, jak on przyszły student medycyny, którą porzucił dla piłki nożnej. Dla wartości, która zajmowała w jego sercu najwięcej miejsca. Dla wartości, która była bezapelacyjnie jego największą miłością.
      Po śmierci Cecilii Gerrard wszystko było zupełnie inne. Ojciec tyran, przelewający wszystkie swoje frustracje na Liliannę, opuszczający dom rodzinny Steven. Już nic nie mogło być tak, jak kiedyś. Nie miało prawa. Dom rodzinny pozostawał domem rodzinnym tylko z nazwy. Bez ciepła i miłości, jakie wprowadzała do niego pani domu, nie pozostało już nic. Pozostał tylko odcisk piętna pogardy i nienawiści.

~~~

wrzesień 2010

      Lily zawsze chciała spełnić swoje marzenie. Od dziecka pragnęła zostać aktorką. Marzyła o studiach na New York Academy. Dlaczego aktorstwo? Dobra emisja głosu, dykcja, wyrazistość ruchów, mimika, zdolność dobrego rozumowania i analizy jakichkolwiek tekstów pisanych, znakomita zdolność odgrywania uczuć, improwizacja. Wszystkie te cechy – niezbędne do osiągnięcia wymarzonego życiowego celu, ale nie najważniejsze. Zawsze potrafiła się świetnie maskować. Od dziecka rozpieszczana przez matkę, wyrosła na płochliwą, tłumiącą w sobie wszelkie emocje młodą kobietę, ograniczaną przez ojca. Człowieka, który po śmierci żony wszystkie niedoskonałości przypisywał właśnie jej, który sprawiał, że każdego dnia jej mentalność psychiczna traciła swoje wszelakie wartości. Człowiek, z którym zostawiła ją matka, a potem opuścił brat, codziennie zadawał jej ból. Ranił jej psychikę w sposób brutalny, nie znając litości. A ona zapragnęła się uwolnić, wyrwać, przestać pozować, robiąc dobre miny do satysfakcjonującej go gry, bo to był ciężar ponad jej osłabione już siły.

~

     ‘Teraz albo nigdy’ – pomyślała. Przystanęła przed drzwiami jednego z wielu mieszkań tego apartamentowca. Zaczerpnęła powietrza, przymykając obolałe od płaczu powieki. W jednej dłoni ściskała poręcz walizki, a na drugim ramieniu miała zawieszoną torbę z niewielkim czarnym urządzeniem, posiadającym obiektyw. Uwielbiała fotografować. Wszystko. Uwieczniać każdą chwilę, która była dla niej nieprzemijającą historią, zapisaną w kliszy. Tylko w fotografii mogła znaleźć zapomnienie i tą radość, jaką dawało jej robienie zdjęć chociażby przyrody. Pasja, której oddawała się całą sobą.
     Drżącą dłonią zapukała cichutko. Jej ciałem wstrząsnęła potężna fala dreszczu. Przełknęła głośno ślinę. już za chwilę miała stanąć z nim oko w oko. Bała się, tak bardzo bała się tego spotkania. Co miała mu powiedzieć? Jak się zachować? Dlaczego postąpiła tak a nie inaczej? Masa pytań kłębiła się w jej głowie, kiedy nawet nie próbowała powstrzymać łez, cieknących jedna za drugą, po jej rozgrzanych do czerwoności policzkach. Modliła się w duchu, choć sama nie wiedziała tak naprawdę, o co.
      Jej oczom ukazała się jego pogodna i roześmiana twarz. Nie zmienił się, był taki, jak zawsze – niepoprawny optymista. Przechylił głowę w bok, spoglądając na nią z niedowierzaniem i zaskoczeniem. Minęły dwa lata. Dwa lata, wyjęte z kalendarza i odrzucone w niepamięć.
- Lilka? – wyrzucił zdumiony, nadal nie mogąc uwierzyć, że przed nim stoi ta niewysoka, drobna brunetka.
- Stevie, pomóż mi, proszę, pomóż… - załkała.


_________________________________________________


Coś nowego, coś zupełnie spontanicznego i innego. Coś z czego chyba jestem zadowolona ^^.

15 komentarzy:

  1. No to zacznę od tego że nie trawię Liverpoolu, ale w bohaterach są akurat piłkarze których bardzo lubię. No bo jak jest Pepe Reina, Steven, Fer i Dirk to jest impreza nie ? :D Czekam nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny prolog, No i końcówka...braciszek Steven, którego bohaterka prosi o pomoc...szkoda że na wyjaśnienie musimy poczekać do kolejnej notki, na którą już czekam. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. nono, zapowiada się ciekawie. Brat piłkarz? Me gusta *.*
    Czekam na nowość... i informuj mnie w zakładce INFORMATOR
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. niesamoicie sie zaczyna. bardzo mi sie spodobalo i juz masz we mnie czytelnika. prosze informuj mnie o nowych :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapowiada się ciekawie więc czekam na pierwszy rozdział :)
    Jestem cikawa czy cała akcja bedzie się toczyła w czasach gdy jeszcze Torres i Kuyt byli w LFC.
    Pisz syzbko kolejny i informuj :)


    P.S. nie wiem czy już Cie zapraszałam jeśli nie to zapraszam na www.gunner-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Bohaterowie się spodobali, a prologu już nie mówię <3
    Zainteresował mnie.
    Czekam więc na pierwszy rozdział! xdddd

    OdpowiedzUsuń
  7. I czyżby wraz z otwarciem tych drzwi zakończył się ten nieprzyjemny etap jej życia?
    Pozdrawiam.
    [droga--do--gwiazd]

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajnie się zapowiada. Czekam na kolejną notkę i zapraszam do siebie. http://bez-ciebie-nie-ide.blog.onet.pl/ na pewno na dniach pojawi się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  9. zaczyna się bardzo interesujące opowiadanie. bardzo podoba mi się Twój styl pisania. już nie mogę się doczekać pierwszego rozdziału!
    pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Lily miała ciężko. Od lat musiała żyć w cieniu starszego brata, który dla ojca był ideałem. Potem odeszła mama, brat, a Lilka została sama z ojcem tyranem.
    Mam teraz nadzieję, że Gerard jej pomoże, że nie zostawi jej z tym samej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Faktycznie ojciec Lily jest tyranem. Powinien dać jej się spełniać w swoich marzeniach i aspiracjach, a zamiast tego przelewa na nią całą swą złość i frustrację. Mam nadzieję, że Stevie w jakiś sposób zdoła jej pomóc. ;)
    Tak, tak. Dobrze widzisz, z małym opóźnieniem, ale jednak wróciłam. :D
    http://rok-w-raju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie możesz być niezadowolona, bo początek jest genialny. :)
    Miała ciężkie życie z ojcem, ale mam nadzieję, że Stevie jej pomoże i wszystko się ułoży. A ona spełni marzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Powinnaś być dumna z takiego początku. Jest to jeden z nielicznych początków, który wyszedł ci perfekcyjnie. Przeszłaś samą siebie i masz za to u mnie plusa.
    Ogromnie mi szkoda Lily. Musiała naprawdę długą drogę przejść, żeby zrozumieć, że lepsza jest ucieczka niż tkwić z ojcem tyranem. Jednocześnie nie umiem zrozumieć takich rodziców, którzy jedno dziecko faworyzują, a drugie jest spychane na dalszy plan. Sama posiadam rodzeństwo i od zawsze byliśmy traktowani identycznie bez tego, że jedno lepiej się uczy, a drugie ma większe pasje.
    Jestem bardzo ciekawa czy Steven jej pomoże. W gruncie rzeczy powinien, bo jest jej bratem. Zastanawia mnie czy on mimo wszystko będzie chciał się dowiedzieć, co takiego się wydarzyło w domu rodzinnym.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  14. Powinnaś być zadowolona, bo zaczęłaś genialnie. Szczególnie dobrze się tu wkomponował ten fragment o rodzinie, wydaje mi się, że podobną definicję czytałam w podręczniku do socjologii, ale tu wpasowałaś go po prostu genialnie.
    Nie muszę mówić, że będę tu zaglądać, bo tego to akurat jestem pewna na sto procent. Nie muszę też mówić, że kocham Liverpool i Twoich głównych bohaterów, więc masz mnie podwójnie. Dzięki za info i bardzo proszę o dalsze o nowościach u Ciebie. Pozdrawiam:D

    OdpowiedzUsuń
  15. Początek na prawdę genialny... Aż nie umiem się doczekać kolejnych notek... Ciekawe co to będzie,jestem przez Ciebie bardzo ciekawa ;p

    OdpowiedzUsuń