Opowiadanie w całości dedykowane Izuś i La seniorita T.

28 stycznia 2013

#9. You are with me, so it's good, right?




    Trzask drzwi rozniósł się po całym mieszkaniu. Chwilę po wejściu przyłożyła lodowatą wręcz dłoń do włącznika światła, dzięki czemu po chwili po pomieszczeniu rozlały się jasne promienie światła. Nie zamieniając z nim chociażby jednego słowa podeszła do lodówki. Nie wiedziała jeszcze, czy będzie w stanie przygotować jakiekolwiek danie, ponieważ urządzenie świeciło niemal pustkami. Wychodziła z założenia, że jeśli przerwę świąteczną ma spędzić w samotności, to wszystkie te specjały kuchni angielskiej nie będą jej w niczym przydatne. Nie zaprzątała tez sobie głowy zakupami, bo to było dla niej niewiele znacząca błahostką. Była też za duża, by móc uwierzyć w świętego Mikołaja, stąd też zdziwienie wymalowane na jej twarzy, kiedy to jej lodówka zapełniona była różnego rodzaju produktami, a na nieskazitelnie czystym blacie leżała karteczka z informacją. ‘Musze o Ciebie dbać nieustannie :)’. Steven. Kochany Steven. W natłoku obowiązków, którymi był obciążony znalazł też czas na to, aby zająć się i taką błahostką. Momentalnie zrobiło jej się miło. Nie zapomniał o niej. Bez przerwy troszczył się o młodszą siostrzyczkę. Może i przesadzał z ta wrodzoną nadopiekuńczością, ale zwyczajnie się o nią bał. Chciał zapewnić jej wszystko to, co najlepsze, choć wiedział, że przy jej boku jest ktoś, kto może zająć się tym równie dobrze, jak nie lepiej.

- Planujesz przepyszną kolację dla nas? – podszedł do niej i cmoknął ją w policzek.
- Nic. Nie spodziewałam się, że ten wieczór spędzę w tak doborowym towarzystwie. Nie planowałam absolutnie niczego. To spontaniczność – uśmiechnęła się szeroko. – Uprzedzam, gotować nie potrafię.
- Jesteś jak dziecko, wiesz? – roześmiał się, podchodząc do lodówki i wyciągając z niej po kolei najpotrzebniejsze produkty.
- A ty jesteś głupi i arogancki i bezczelny, bo ciągle mi to wypominasz – żachnęła się, ukrywając skrzętnie swoje rozbawienie.
- Ja? Nawet bym nie śmiał. Ja po prostu z twoją nieocenioną pomocą chcę przygotować dla nas coś smacznego – musnął czubek jej noska.
- Mam gotować? Z tobą? Żartujesz, prawda?
- Będziemy gotować – poprawił ją, zabierając się za krojenie warzyw.
- Ale ja nie umiem, Fer – ułożyła dłonie na jego biodrach, przystając za nim, za co w odpowiedzi usłyszała tylko cichy śmiech Hiszpana.

     Wiedziała, że jest tak samo uparty i skrupulatny, jak ona. To ona była gospodynią, to jej mieszkanie. To ona powinna była oczarować go swoją wrodzoną gościnnością. Nigdy nie pałała chęcią do kuchennych obowiązków. Kobieta nie może być dobrą gospodynią, jeśli nie potrafi przyrządzić czegokolwiek, prawda? I bynajmniej nie muszą to być wyszukane specjały. Talent kulinarny Lilianny ograniczał się do przyrządzania tostów, smażenia jajecznicy czy przygotowywania sałatek warzywnych. Kuchnia, potrawy, gotowanie nigdy nie było tym, czym chociażby przez chwilę się zainteresowała, nawet jako kilkuletnia dziewczynka, kiedy to jej rówieśniczki zaciekle zagłębiały się w tajniki pieczenia przepysznych ciast z owocami czy przygotowania chociażby kurczaka. Nie, to zdecydowania nie było dla niej. Gotowanie było dziedziną życia,  w której kompletnie się nie odnajdywała i tak już pozostało.

     Ogień radośnie trzaskał w salonowym kominku, kiedy obydwoje raczyli się konsumpcją sałatki z zakupionych wcześniej przez Stevena warzyw. Prosta potrawa, proste składniki, łatwy sposób przyrządzenia, a smakowała niczym najwykwintniejsze danie, podawane w najdroższych i najlepszych restauracjach  w Liverpool’u, jak i na całym świcie. Z lekkim uśmiechem na ustach przywoływała w pamięci smak dzieciństwa. Ten sam smak, którym raczyła ją rodzicielka, będąca dla Lily bezapelacyjnie kulinarnym autorytetem. Jej widok przyprawiał go o niesamowite poczucie czułości, które zapewniał jej od jakiegoś czasu. Gładził pieszczotliwie jej policzek, kiedy konsumowała kolejną porcję. Z całą pewnością nie należał do tego typu mężczyzn, dla których kuchnia nie była twierdzą nie do przejścia, jednak mimo to przygotowanie dla niego kilku prostych i smacznych dań nie stanowiło większego problemu, co zawdzięczał swojej matce.

- No dlaczego tak na mnie patrzysz? – zachichotała, ocierając kąciki ust chusteczką.
- Bo lubię. Uwielbiam tak na ciebie patrzeć. Najchętniej robiłbym to całymi dniami, gdyby nie obowiązki służbowe, które zobowiązałem się wypełniać – uniósł brew ku górze, pochylając się nad jej drobnym ciałem.
- Rozprasza mnie to – spuściła wzrok.
- Myślę, że z czasem do tego przywykniesz – rozbawiony musnął jej wargi.

     Co czuła? W głębi jej duszy kłębiło się wiele emocji. Oczywiście tych pozytywnych. Nie potrzebowała niczego więcej. Miała u boku ważną dla siebie osobę, z którą gotowa była spędzić nadchodzący okres, nie chcąc zapeszać, jak najdłuższy, może i wieczny okres. Obydwoje byli pewni, nie chcąc jednak przyspieszać czegoś, co rozwijało się spontanicznie, roztaczając wokół siebie ten idealny wręcz urok. Czuła się wyjątkowa. On zapewniał jej tą wyjątkowość, akceptując taką, jaką jest, nie oczekując w zamian żadnych zmian. Po prostu chciał, żeby była. Ona pragnęła mieć go przy sobie, by po prostu był przy niej.

      Doskonale czuł dotyk jej aksamitnej skóry, kiedy drobne, kościste palce łączy się z jego silną dłonią w jednym, pełnym bezpieczeństwa uścisku. Czuł przyjemne ciepło bijące wprost od niej. Druga dłoń uniosła lekko ku górze, by móc pogładzić nią jego policzek, pokryty lekkim zarostem. Uśmiechnęła się. Jej uśmiech wyrażał błogie spełnienie, którego zaznawała z każdą minutą jego obecności. Ona raczyła się nim, niczym pszczoła kwiatowym nektarem, będącym dla niej czymś w rodzaju ambrozji, spożywanej przez greckich bogów i boginie. Uśmiechnął się. Patrząc w jej oczy, dostrzegał w nich te iskierki radości, których brakowało mu na samym początku tej znajomości. Tej nietypowej znajomości. Uwielbiał ją, oddając jej wartości najlepsze, jakie tylko mógł jej ofiarować. Westchnęła cicho, mrużąc powieki. A on? Uwielbiał się z nią drażnić, czego nie potrafił sobie odmówić, składając subtelne pocałunki na jej nosie, policzkach i podbródku, starannie omijając pełne, malinowe usta. Poderwała się gwałtownie, łapiąc go za przeguby dłoni. Prowadząc go do sypialni uśmiechnęła się pod nosem. Przyglądał się jej z lekkim rozbawieniem, ale też i uwagą. To była pierwsza sytuacja, dzięki której znaleźli się w tak nowym położeniu. Mogli teraz poznać się na zupełnie innej, dotąd nieznanej im płaszczyźnie. Nie brakowało tak wiele. Początkowa niechęć, połączona z wzajemną ignorancją nie pozwoliła im na długo zapomnieć o swoim wzajemnym istnieniu. Myślał tylko o niej. Myślała tylko o nim. Nie byli nawet do końca świadomi tego, że dzięki sobie stali się podatniejsi na uczucia. Zamknęła starannie drzwi, przystając na środku pokoju. Jasna poświata księżyca, rzucająca swoje promienie na pomieszczenie, oświetlała jej twarz i oczy. Zielone, sarnie oczy, z których biła niesamowita radość, kiedy twarz wyrażała spokój i opanowanie w każdym, nawet najmniejszym calu. Ujął jej drobną twarz w dłonie i zaczął składać pocałunki pełne czułości, obcałowywując każdy centymetr kwadratowy jej twarzy, jakby bojąc się, że jakaś niewidzialna siła odbierze mu to, o co tak długo walczy, o co tak długo zabiegał, że czar pryśnie, a wraz z nim cała ta niesamowita magia. Ona pragnęła dać mu siebie całą, ofiarować mu to, co miała w sobie najlepsze. Usta, spragnione swojego wzajemnego dotyku złączyły się w zrozumiałym tylko dla siebie tańcu, niczym para kochanków, mających rozstać się nie ubłagalnie przez zrządzenie losu. Stali  w całkowitym mroku. Oświetlał ich jedynie księżyc, którego promienie wpadały do pomieszczenie poprzez nie do końca zasłonięte rolety okienne. Potrzebowali swojej wzajemnej bliskości, jak niczego innego. Ułożył ją na łóżku najdelikatniej jak tylko potrafił, nie odrywając się od jej ust. Jeśli już, robił to tylko na krótki ułamek sekundy, by móc spojrzeć jej głęboko w oczy. Pozbywając się ubrań, który były zbędne w tamtym momencie, mogła z zachwytem wpatrywać się w zarys jego sylwetki. Pomimo iż panował niemal całkowity mrok, doskonale wiedziała, że może pochwalić się sylwetką godną greckiego boga. Atletyczne ciało, którego bliskość mogła teraz poczuć. Przywodząc jego zapach do nozdrzy, na jej twarz wypływał lekki uśmiech. Obchodził się z nią niczym z porcelanową laleczką, nie chcąc jej jakkolwiek skrzywdzić. Zachwycała go. Zachwycała go w każdym calu. Dla niego była doskonała. Była taka delikatna. I prawdopodobnie ta delikatność i dziewczęcy urok pociągały go w niej najbardziej. Lekkim skinieniem głowy dała mu przyzwolenie. Zdawała sobie sprawę, że absolutnie nie będzie tego żałowała, że za kilka chwil znajdzie się w niebie, wznosząc na szczyty niebiańskiej rozkoszy, czego nie może odebrać jej nikt. Po raz pierwszy czuła stabilizację przy mężczyźnie, przy piłkarzu, a nie był nim Steven.

     Czy gdzieś po ziemi chodzi człowiek, który mógłby powiedzieć, że lubi pobudki? Z całą pewnością nie. Wiemy o tym doskonale. Lilianna nie znosiła ich równie mocno, jak każdy, kto zmuszony był opuszczać swoje miękkie, ciepłe łóżko. Ona też tego nie lubiła. Ona wręcz tego nie znosiła. Tak byłoby też i dzisiaj, kiedy to obudziły ją promienie słoneczne, wdzierające się do sypialni, oślepiające ją swoim nieprzyjemnym blaskiem. Jęknęła cicho, skrywając twarz w poduszce, dopiero po chwili uchylając lekko powieki. Obok niej, w tym samym łóżku spał na oko młody mężczyzna, z mnóstwem piegów na twarzy. Jego wargi pozostawały lekko rozchylone. Wyglądał uroczo, niczym kilkuletni chłopczyk, jednak nie tracił przy tym niczego z uroku prawdziwego, dorosłego mężczyzny. Oddychał miarowo, a jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Uśmiechnęła się, muskając jego czoło. Zaczerpnęła powietrza, czując tą niesamowitą błogość. Miała przy sobie mężczyznę, który oddał jej swoje serce, a którego uczuć tak się obawiała, do niedawna. Gramoląc się z łóżka, tak by go nie obudzić, uwierzyła, że będzie dobrze, że naprawdę będzie dobrze i nikt nie odważy zburzyć się szczęścia, które obydwoje budowali dzięki swojej wzajemnej cierpliwości i nadziei, która była ich przewodniczką. 


____________________________________________________________


Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału, ale myślę, że nie jest też najgorzej. Jej pierwotna wersja ulegała kilku zmianom i prezentuje się tak, jak same widzicie. Dziewiątkę oddaję w Wasze ręce i oczekuję opinii, które są niezwykle motywujące i szczere, za co dziękuję ^^.
Bardzo chcę być na bieżąco z tym opowiadaniem. Sama nie wiem, dlaczego, ale po prostu odczuwam taką potrzebę. Wiem, że to może wydawać się dziwne, prawda? Nic na to nie poradzę. Taka już jestem. Chyba przywiązuję się do tego opowiadania, czego absolutnie zakładałam. No ale cóż, najwidoczniej nie taka kolej rzeczy. 
Miało być coś o Llorente. Mówią, że kobieta zmienną jest. Ja też. Cały tydzień, który spędziłam dał mi wiele do myślenia, nie tylko problemy z moim sercem, które nie pracuje, jak powinno. Ostatnio coraz częściej w mojej świadomości krąży myśl, by napisać coś o Thomasie Vermaelenie z Arsenalu. Nie sympatyzuję Kanonierów, ale może warto byłoby spróbować. Co Wy na to? :)



P.S. Spóźniony już breaking news, no ale muszę to zrobić. Fernando Torres prawie wrócił do swojej fryzury z czasów MŚ 2010, z czego jestem strasznie zadowolona. Przyznacie, że krótko ścięte, brązowe włosy służą mu o wiele bardziej, niżeli różnorodne wersje balejażu. Zatem moje chore serducho raduje się. ^^ 

49 komentarzy:

  1. Awww *.* To było słodkie! Miło ze strony Gerarda, ze zaopatrzył ją w żywność, ale i tak punktem głównym programu było zbliżenie Torresa i Lily *.* Oby wiecej takich notek. No ale ciekawe czy ten cały romantyzm nie uleci w wyniku jakiejś głupiej sytuacji lub nieporozumienia bohaterów. Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny jest ten rozdział. Steven jest kochany, że się tak o nią troszczy. Niby błahostka ale wiele znaczy :) Ja tak samo jak i Lily trzymam się z daleka od kuchni więc ją rozumiem. Cieszę się, że między nią a Nando tak fajnie się układa, oby się to nie popsuło. Co do fryzury Torresa to mi się bardzo podoba *.* Czekam na następny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział , wciąga ;D
    zapraszam do mnie szóstka na kolllorowe.blogspot.com
    i trójka na malowaneserca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudowny rozdział! Lilianna i Fernando tworzą uroczą parę. Pasują do siebie! Nigdy nie pomyślałabym, że dziewczyna odda swoje serce Torresowi, choć na początku nie akceptowała go. Gerard jest świetnym bratem! Wie, czego potrzebuje jego ukochana siostrzyczka!!! Czekam na kolejny z niecierpliwością! A co do fryzury piłkarza to też jestem zachwycona! Lepiej mu w takich włosach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Steven jest przekochany że się tak troszczy o Lily <33 Mam nadzieję, że nic nie zepsuje relacji pomiędzy Torresem, a Lilianną. Czekam na kolejny rozdział i serdecznie pozdrawiam ! [epic-memories.blog.pl & estar-conmigo.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  6. to zdjęcie jest boskie <3
    Odcinek piękny, dobrze że mu zaufała,bo Fer to fantastyczny facet! Budzić się obok takiego, to raj na ziemi :D Gerard to świetny,opiekuńczy brat, pozazdrościć :D
    Czekam na nowość^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Starszy troskliwy brat to jest to co chyba każdemu jest czasem potrzebne ;D Sorki że to napisze...
    NO PÓŹNIEJ JUŻ SIĘ NIE DAŁO?!?!
    no i w końcu są razem a nowy image Torreska jest zajebisty, uwielbiam go jako naturalnego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i oczywiście zapraszam do siebie i zachęcam do komentowania :**

      I czekam na NN ;]

      Usuń
  8. Nie no ja uwielbiam Ferdka. Dobrze, że młoda mu zaufała a i brat sprawia wrażenie troskliwego.
    Czekam na kolejną odsłonę. Co do fryzury Ferdka to ja go lubię w balejażu, ale skoro chciał zmienić to jego decyzja :D
    Buziaki. Zapraszam do siebie na Kubie właśnie pojawia się nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nadopiekuńczy Steven. Ojej :D
    Ogólnie to się w tym momencie rozpływam, bo po takim rozdziale to nieuniknione. Lubię to opowiadanie, a każdy nowy rozdział utwierdza mnie w tym przekonaniu. Bo jest na prawdę dobre, co w ogóle nie dziwi, ale nie o tym :D
    Fer i Lily są przesłodcy, ich kolacja i noc <3
    Mam cichutką nadzieję, że jednak nie będziesz ich rozdzielać, skoro w końcu Lily komuś zaufała, a pasują so siebie idealnie.
    Dobra, życzę Ci mnóstwa weny, czasu na pisanie, no i zdrowia ;)Liczę, że dość szybko wstawisz kolejny.
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurczę, ten odcinek jest tak świetnie napisany, że siedzę sobie i nie wiem, co napisać. No bo co? Mam napisać, że jest genialnie? Przecież to już wiesz.. Tylko jedno dodam: ani się waż rozdzielać tych dwojga, bo wtedy.. tego nie chcesz wiedzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Przystojny, piłkarz i na dodatek potrafi gotować...Nie ma co, tworzysz tu ideał:) Na dodatek ta jego troskliwość po prostu rozczula na maxa. Która dziewczyna potrafiłaby się oprzeć takiemu chłopakowi? Lily jest bez szans:)
    Za każdym razem, kiedy wchodzę na tego bloga, wydaje mi się, że coraz bardziej nie będę lubić Torresa, a opuszczając tą stronę łapię się na tym, że zastanawiam się, czym on jeszcze może zaskoczyć pannę Gerrard. I, co dziwniejsze, coraz bardziej go lubię. Może dzięki Tobie, Kochana, w końcu zmienię swoje nastawienie dla tego osobnika. Nie od razu, ale może mi się uda:)
    Chcesz pisać coś o Llorente? Ja już jestem za, po tysiąckroć ZA!!! Zresztą, o czym będziesz pisać, masz już we mnie czytelniczkę, i to zagorzałą:) Trzymaj się, będzie dobrze:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Całkowicie sie z tb. zgadzam, jeśli chodzi o fryzurę Fernando ;p Zdecydowanie lepiej mu w krótkich ;D
    A co do rozdziału.
    Jest dobrze, przypuszczam, że na razie.
    Fer. jest dla niej ideałem, ona dla niego też, troskliwy brat zawsze na posterunku. czegóż chcieć więcej?
    Zapraszam do siebie ;p [zraniona-za-mlodu.blogspot.com]
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. U naszych bohaterów Wszystko narazie układa się świetnie i przypuszczam,że już niedługo jakaś sytuacja sprawi,że to szczęście się ultoni. Rozdział strasznie mi się podobał i z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Pozdrawiam,życzę weny oraz zapraszam do siebie {youcanfixeverything.blogspot.com}

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział. Podoba mi się jak piszesz. Na razie jest wszystko świetnie i pięknie a moja podświadomość mówi mi, że za dwa trzy rozdziały będzie ból, płacz i zgrzytanie zębów. Mam nadzieje, że jak najszybciej napiszesz kolejny rozdział <3 Zapraszam do mnie na 14 rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Takie gotowanie to mi się podoba;D I to, że lodówka jest pełna właśnie wtedy, kiedy trzeba,też;D
    Żeby teraz tylko to szczęście nie poszło sobie gdzieś daleko, bo oni naprawdę nie wyglądają jakby było im z nim źle.
    Pozdrawiam.
    [bkurek]

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tam umiem gotować, ale nie lubię. Taki mam problem. Może zmienię swoje nastawienie, gdy będę miała z kim gotować? Kto tam wie.
    Fer daje szczęście Lily i to jest chyba najważniejsze. Widać, że jest przy nim szczęśliwa. I chciałabym mieć takiego brata jak Steven, ale już niestety mieć nie będę:D
    Przepraszam, że tak krótko, ale nauka na mnie czeka ;/

    OdpowiedzUsuń
  18. Wciągnęło to mnie :)
    Super, super <3
    Zapraszam do siebie :) http://footballforever12.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Hahahah xD Ja też nie umiem gotować, tak jak Liliy. :)
    Ahh i uroczy Steven! Nic dodać, nic ująć.
    Bardzo ciekawy rozdział. Cóż mogę więcej dodać? Podoba mi się jak piszesz, a ta historia jest naprawdę świetna!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwszy rozdział na: http://two-worlds-one-love.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  21. No to na początek - o tak! Torresiątko wygląda cudownie w tych włosach :) Wiadomo, ładnemu we wszystkim ładnie, ale z drugiej strony ta jajecznica na głowie to jednak nie był najlepszy pomysł :P
    Wracając do rozdziału - wow! Ślicznie to opisałaś. Myślę, że taki delikatny sposób był najlepszy, zważając na to, jak wyglądały ich relacje, jak powoli i nieśmiało się to wszystko rozwijało.
    Co do Vermaelena - czemu nie? :)
    I zapraszam do mnie na nowy rozdział - this-complicated-life
    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam na jedenasty rozdział u mnie 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. 7 na http://epic-memories.blog.pl/, Zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  24. Torres wygląda obłędnie w tych włosach ^^
    Rozdział cudny, naprawdę! Taki romantyczny :**
    To wspaniałe, że są razem, obok siebie i dla siebie, bo są dla siebie stworzeni.

    OdpowiedzUsuń
  25. Zapraszam na kolejny rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. http://this-complicated-life.blog.pl/ - zapraszam na nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeśli masz ochotę to zapraszam na trzeci rozdział na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Hej u mnie nowości na www.torresija.blogspot.com / www.zycie-to-decyzje.blogspot.com / www.alisaxabi.blogspot.com i na www.uzalezniona-od-ciebie.blogspot.com
    Również zostałaś nominowana do Liebster Awards szczegóły na http://jedyneczki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Zapraszam na 10 rozdział http://nie-warta-cierpienia.blogspot.com/ Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Zapraszam na 1 rozdział na bedziesz-legenda.blogspot.com oraz na 4 rozdział na estar-conmigo.blogspot.com. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  31. zapraszam do mnie na nowy rozdział: http://amor--sin--fronteras.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Zapraszam na czwarty rozdział na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/. Więc jeśli masz ochotę, to wpadnij ;)
    Pozdrawiam serdecznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  33. W końcu udało mi się nadrobić, przepraszam, że trwało to tak długo, ale w końcu przysiadłam wczoraj i pochłonęłam to opowiadanie przez jeden wieczór, historia Lily i Nando mnie wciągnęła, podoba mi się twój lekki styl pisania, masz talent :). Dobrze mieć przy sobie kogoś takiego jak Torres, który jak strażnik czuwa przy niej. Nie wspominając o Stevenie, który jest wspaniałym bratem. :)
    Co do fryzury Torresa to jesteś pierwszą osobą, która uważa podobnie jak ja, też już nie mogłam znieść tych jego balejaży, fuu. :D
    Nie umknęło mi to, że pisałaś o tym, że chorujesz i bardzo ci współczuję z tego powodu, chcę ci jednocześnie życzyć dużo siły, nie pozwól aby choroba z tobą wygrała. ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Aha, bo znowu przeczytałam w jakiejś przerwie podczas nauki do sesji i teraz.... muszę napisać komentarz. Nie chce wyjsc na jakas idiotkę, która bedzie teraz zmyślała, że przeczytala, albo na siłę będzie próbowała wymyślić komentarz. Dlatego napiszę tylko, że uwielbiam twoje opisy i niesamowicie mocno cieszę się, że Fernando i Lilianna w końcu an dobre się do siebie zbliżyli.
    Dłuższy i konkretniejszy komentarz dodam pod kolejnym rozdziałem.

    OdpowiedzUsuń
  35. 444-days-in-hell.blogspot.com < - 12 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  36. Może zacznę od nowej fryzury Torresa? Osobiście jest mi obojętna, ale nigdy nie zapomnę jego (jak dla mnie najlepszej) fryzury z mistrzostw świata w 2010 roku. Niech do niej wróci!
    A teraz do rzeczy, do rozdziału. Zacznę od przeprosin, mega dużych przeprosin. Przepraszam, że przywędrowałam do Ciebie dopiero po długiej przerwie, ale brak czasu daje się naprawdę we znaki. Za dużo nauki i szkoły i chęci na cokolwiek.
    Jak mi się podoba? Mogłabym podkreślić to jednym, góra dwoma słowami, ale właśnie nie! Rozpiszę się, bo sama osobiście kocham długie komentarze, a takie, w którym mieści się tylko jedno słowo - są puste, że tak to ujmę.
    Więc? Jak główna bohaterka nie umiem rewelacyjnie gotować, ale jeśli niektóre, bardzo proste dania, mogę wykonać. Tylko muszę mieć dużo chęci i zapału, bo z natury nic mi się nie chce.
    Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że Lily i Fernando w końcu są razem (bo są, tak?) - pocałunki i w ogóle urocza noc coś znaczą, prawda? I fajnie, że Lily jest w końcu szczęśliwa, nikt nie ma prawda odebrać jej tego szczęścia. Bo razem z Torresem budują ją i kochają się nawzajem. A Steven jest naprawdę bardzo miłym braciszkiem - ma tyle pracy, a znalazł czas aby zrobić swojej młodszej siostrze zakupy. Urocze. A wracając do "zakochanej pary" - mam nadzieję, że im się ułoży.

    OdpowiedzUsuń
  37. Nie jestem pewna, czy chcesz być informowana, czy tak średnio, ale zaproszę Cię tak mimo wszystko na piąty rozdział na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ :)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowość na http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ Byłabym wdzięczna, gdybyś poinformowała mnie, czy chcesz, aby powiadamiała Cię o rozdziałach, czy nie :)
      Pozdrawiam! :D

      Usuń
    2. Zapraszam na rozdział 7 http://how-much-i-need-you.blogspot.com/ Pozdrawiam serdecznie ;*

      Usuń
  38. http://hold-me-love-me.blogspot.com zapraszam na nowość :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Jak ty pięknie to wszystko opisujesz *_* jestem zakochana w każdym słowie napisanym przez ciebie po prostu cudo.
    Zapraszam na 5 rozdział :) stay--forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  40. Napisałaś naprawdę ładny rozdział, więc nie powinnaś marudzić na tym, co jest w nim niedoskonałe.
    Przestawiłaś Lily i Fernando w naprawdę ładny sposób. Sama bym chętnie gotowała z Torresem, bo to jest aż za piękne, żeby było prawdziwe.
    Ukazałaś mnóstwo emocji, które są między nimi. Na pewno to co jest między nimi jest jest chwilową zachcianką, a prawdziwym uczuciem miłości. Możliwe, że dopiero się poznają, ale już widać tą chemię między nimi.
    Oczekuję, że niedługo pojawi się nowy rozdział.
    Czekam na nowy.

    OdpowiedzUsuń
  41. Witaj, mam nadzieję, że wszystko u Ciebie OK, bo coś zamilkły Twoje blogi...Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  42. www.swimming-field.blogspot.com zapraszam na ósemkę :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Czternastka na 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  44. http://the-short-story-of-her-love.blogspot.com/ <- zapraszam na pierwszy odcinek : >

    OdpowiedzUsuń
  45. Jak zawsze świetne :D
    Zapraszam na http://plamusia-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń